niedziela, 14 lutego 2010
boondox - krimson creek / recenzja
Jest niedziela, kończy się weekend, zaczynają się (przynajmniej dla mnie ferie). Przez ten czas na pewno będę miał okazję z zapoznaniem się z wieloma nowymi albumami i artystami. Znaczy się wszystko rozpocząłem już od piątku. Pierwszą z feriowych miłości (walentynki, czy jak kto woli WalęWTyłki są w końcu nie?) jest album Krimson Creek Boondoxa.
Samego Boondoxa słuchałem sporadycznie, nigdy dokładnie nie zagłębiając się w jego dyskografię. Jednak nie tak całkiem dawno w końcu zmotywowałem się i zbadałem głębiej jego twórczość. Po przesłuchaniu PumpkinHed wciąż było mi mało. Materiał był oczywiście dobry, ale strasznie krótki. Tak, więc zabrałem się za Krimson Creek, które ani trochę mnie nie zawiódł.
Boondox jest artystą trochę oryginalnym. Nie chodzi mi już o bycie juggalo, ale o to jak łączy stylu wydawałoby się całkowicie nie pasujące do siebie. Jego rap oprócz zabarwienia morderczego mówi o swoim pochodzeniu. A, że Boondox pochodzi z Covington w Georgii w jego muzyce możemy znaleźć nawiązania między innymi do country rocka. I taki właśnie jest Krimson Creek.
Atutów tej płyty jest tyle, że wymienianie ich zajęłoby mi na prawdę dużo czasu. Podkreślę najważniejsze. Głos Boondoxa, który obok Madroxa i Violenta jara mnie najbardziej z całego Psychopatic, śpiewane refreny w wykonaniu samego Boon'a i co ważne okładka. Nie wiem czemu, ale okładka od początku mnie zafascynowała. Świetnie podkreśla pochodzenie Boondoxa i co ważne ma fajny klimat.
Wracając do śpiewanych refrenów. Boondox w tej kwestii ma prawdziwy talent. Nie wiem czy to dlatego, że pochodzi z Georgii, a tam śpiewać potrafi niemal każdy, czy to kwestia wprawy. Bądź co bądź nie ważne jak to opanował, ważne jest to jak mu to wychodzi, a wychodzi znakomicie. "Outlaw", "Cold Cruel World", "Freak bitch", "Inbred Evil", "Death Of A Hater " z Madroxem i "Fear" z Blaze'm Ya Dead Homie i Monoxide'm - to zdecydowanie moje ulubione kawałki z tej płyty.
Podsumowując: płyta może przestraszyć, może poruszyć, może roześmiać. W końcu znalazłem dla siebie album idealny. Fakt, może trochę przeceniam to dzieło, ale mój niewybredny gust stwierdził jednoznacznie: ta płyta zasługuje na 10 od mojej skromnej osoby. Co mi pozostaje? Polecić nie tylko tą płytę, ale i całą twórczość tego rapera i zaprosić do cierpliwego czekania na nowy materiał zatytułowany "South Of Hell".
01. Intro
02. Country Life
03. Untold Unwritten
04. Inbred Evil
05. Freak Bitch (Feat. Violent J)
06. Heathen
07. Walking After Midnight (Feat. Insane Clown Posse)
08. Love Hate
09. Cold Cruel World
10. Straight Outta The Crops
11. Outlaw
12. Path I Walk
13. Trailer Park Creepin (Feat. Violent J)
14. Fear (Feat. Blaze & Monoxide)
15. Death Of A Hater (Feat. Jamie Madrox)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Płyta miażdży suty, ale w 2008 lepsza z Psy. była tylko 'The Opaque Brotherhood' Ciemnego Lotosa. Boon to ogólnie kozak i go uwielbiam. Pozdro. Recka dobra.
OdpowiedzUsuń